sobota, 28 września 2013

Rozdział VII

"Miłość: to, za czym do bólu tęskni serce."
John Maxwell Coetzee
~3 tygodnie później~
Harry i Nessille przez ten czas ani razu się nie widzieli. Chłopak próbował za wszelką cenę znaleźć mieszkanie, które należało do Ness. Ale niestety znał tylko jej imię i znalezienie Jej było trudne. Myślał o Niej w dzień i widział Ją w każdej napotkanej dziewczynie. Tylko w nocy nie nawiedzała go. Wtedy "wybierał" się na spotkanie ze swą Boginią. Co mam począć, gdy nie ma Jej przy mnie. Jestem jak pustynia bez piasku, studnia bez wody. Z każdą chwilą pragnę Jej co raz bardziej i bardziej. Nie mogę przestać o Niej myśleć. Ta tęsknota powoli mnie zabija. 
~Primary Abbey Of Music School~
Szkoła muzyczna do której uczęszczał Harry, mieściła się przy Bow Street. W swoje mury przyjmowała tylko najlepszych, a poza tym była to prywatna szkoła. Niegdyś swoje umiejętności muzyczne kształtowali w niej m.in. Elton John, Adele, Nathan Sykes i wielu innych sławnych dzisiaj muzyków. Akademia była podzielona na dwie części. W północnej uczyły się dziewczęta, a w południowej chłopcy. Budynek przeszedł generalny remont niecałe trzy lata temu.
Dzień zapowiadał się wyjątkowo słonecznie. Każdego dnia było co raz cieplej. Harry rozmawiał właśnie przy wejściu do budynku ze swoimi przyjaciółmi, gdy zobaczył biegnącego w ich stronę Liam'a.
- A ten jak zwykle zaspał. - chłopcy zaczęli się śmiać z Liam'a.
- Stary, do zajęć jeszcze 15min. Coś tak gnał? - Zayn nie mógł opanować swojego śmiechu.
- Daj...mi...chwilę... - Liam ciężko wydyszał.
- Nialler podziel się z nim wodą, bo zaraz wyzionie ducha. - Louis próbował zapanować nad sytuacją.
Chłopak podał mu butelkę, po czym ten szybko opróżnił jej zawartość.
- No to teraz mów co się stało.
- Przed wejściem do Abbey od strony północnej jest wielkie zamieszanie.
- A co się tam stało? - zapytał zaciekawiony Harry.
- Jakaś dziewczyna zemdlała. Podobno jest nią ta Nessille.
Harry gdy usłyszał to imię natychmiast rzucił się w bieg na miejsce zdarzenia. Po pięciu minutach przeciskał się przez natrętny tłum gapiów. Widok leżącej dziewczyny na zimnych schodach przyprawił go o dziwny ucisk klatki piersiowej. Musiał szybko coś zrobić.
- Czy ktoś zadzwonił po pogotowie? - w jego głosie było słychać zdenerwowanie.
- Za chwilę będą!- ktoś krzyknął z tłumu. 
Chłopak uklęknął na schodach przed Nessille. Leżała twarzą do płytek, którą przesłaniała kaskada brązowych włosów. Nastolatek odgarnął je i ujrzał zaczerwieniony policzek. Delikatnie obrócił ciało dziewczyny na plecy i ten obraz doszczętnie go przeraził. Nessille miała całą zaczerwienioną, a zarazem opuchniętą twarz. Jej lewy oczodół kolorem przypominał dojrzałą śliwkę. W oczach Harry'ego pojawiły się łzy. Ciągle zadawał sobie pytanie, kto jej to zrobił. Udusiłby tą osobę gołymi rękoma. W jednym momencie całe jego ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Nie mógł ruszyć nawet palcem u nogi. Wzrokiem błądził po jej bezbronnej, wychudzonej sylwetce. Po chwili usłyszał dźwięk syreny karetki. Potrząsnął głową i władza we wszystkich kończynach powróciła. Dwóch ratowników pomogło mu stanąć na nogi.
- Proszę się odsunąć - warknął lekarz, próbując odgonić ludzi.
Ratownicy przenieśli ciało Nessille na nosze.
- Doktorze, co z nią będzie? - zapytał z lękiem w głosie Harry.
- Bez szczegółowych badań nie mogę niczego stwierdzić.
- Czy ja mogę... z nią jechać?
- A kim pan dla niej jest?
- Bardzo bliską osobą. Proszę, pana bardzo.
- Hm... No dobrze.
Harry razem z lekarzem szybko weszli do środka karetki. Nessille właśnie zostawała podłączana do kroplówki, dostała także maskę tlenową. Chłopak zajął miejsce obok noszy, tak by nie przeszkadzać medykom i wziął w swoje ręce zziębniętą dłoń Ness. Opuszkami palców delikatnie gładził jej wierzch.
- Do którego szpitala jedziemy?
- Do św. Łukasza.
- Co pan jej wstrzykuje? - Zaniepokoił się chłopak.
- Nie denerwuj się. To Naxol. Lek przeciwbólowy, który zmniejsza obrzęk. - Dłonią w rękawiczce zarysował miejsca, w których zmniejszy się opuchlizna.
- Doktorze, ona otwiera oczy!
Nessille próbowała zdjąć maskę tlenową.
- Co... co się stało? - spytała półszeptem.
- Zemdlałaś. Właśnie dojeżdżamy do szpitala.
- Powiedz, jak się nazywasz? - spytał ratownik.
- Nessille Arden - odpowiedziała nieco pewniejszym głosem.
- Czy pamiętasz co się stało?
- Szłam do szkoły i gdy wchodziłam po schodach zrobiło mi się słabo, a później urwał mi się film. Strasznie boli mnie głowa i cała twarz.
- Nessille, powiedz kto ci to zrobił? - Harry o mało co nie krzyknął.
- Ale co? - Dziewczyna nie wiedziała o co mu chodzi.
- Nie udawaj. Powiedz, kto cię tak pobił?
- Upadłam na twarz. To z tego te zaczerwienienia.
- Ta... I w ciągu kilku minut zrobiła ci się śliwa jak jajo?
- Zdarza się. Cud po prostu.
- Nie wytrzymam z tobą. - Pokręcił głową.
- Jesteśmy na miejscu - oznajmił ratownik
- Proszę poczekać. - Harry podniósł się i nachylił nad Nessille, patrząc prosto w jej oczy. - Dzisiaj w twoim sercu nie ma miłości do mnie, ale wiem też, że pewnego dnia tam będzie. Na pewno. A ja będę czekał na ten dzień. Bo wiem, że on nadejdzie. Dzisiaj, musisz zaufać mojej miłości. Starczy jej nam obojgu - wyszeptał, po czym wyszedł z karetki.

/ Radioactive - Imagine Dragons /
~Oczami Nessille~
Poszedł sobie. Całe szczęście. Dlaczego ja najpierw robię, a potem myślę? Mogłam zostać w domu i poczekać, aż zejdzie opuchlizna z oka. Pierwszy raz (o dziwo!) było mi za siebie wstyd przed nim. Zobaczył jak wygląda prawdziwa dziwka. Z tego co pamiętam to momentalnie przed wejściem do Primary zrobił się tłum ludzi. Świetnie! Nienawidzę zwracać na siebie uwagi, a teraz cała szkoła będzie miała o czym gadać przez bardzo długi czas. Muszę jak najszybciej się stąd wydostać. Rola Christine Daaé w musicalu "Upiór w operze" musi być moja. Od dziecka chciałam ją zagrać. Na pamięć znam wszystkie piosenki, a teraz wszystko pójdzie na marne przez jeden głupi wieczór.
Znowu mam go przed oczami wchodzącego z tym obleśnym uśmieszkiem do pokoju. Siedziałam na fotelu w krwisto czerwonej, koronkowej koszulce, pod którą rzecz jasna nic nie było, na nogach miałam czarne pończochy i szpilki w tym samym odcieniu co koszulka. Taa, nie ma to jak "usługiwać" Ralphowi Bromsley, szefowi największego gangu w Londynie. Zagryzałam ponętnie wargę, doprowadzając go tym do głośnego jęknięcia. Stał oparty o szafę i z wielką uwagą obserwował każdy mój ruch. Złapałam za ramiączko od koszulki i przez jakiś czas się nim bawiłam. 
Pokój, w którym przyjmuję klientów jest dość duży. Ma czarno czerwone ściany. W oknach są rolety w czarnym odcieniu. Ogromne łóżko z baldachimem stoi po środku pomieszczenia. Po jego obu stronach są dwie szafeczki nocne, a na nich małe lampki. Przy drzwiach stoi ogromna lustrzana szafa, a na środku leży duży, puchaty dywan. Ogólnie to wszystko wygląda jak jakaś miła, przytulna sypialnia w zwyczajnym mieszkaniu. Ale wcale tak nie jest.
W końcu podszedł do mnie i wybuchnął głośnym śmiechem. Uklęknął przede mną i rozchylił jednym stanowczym ruchem moje nogi. Nie wiem dlaczego, ale pierwszy raz odkąd do mnie przychodził, zaczęłam się go bać.
- Dzisiejszej nocy, spełnisz moje największe zachcianki, ale jeśli chociaż raz nie będziesz taka, jaką chciałbym żebyś była, gorzko tego pożałujesz. - Jego wypowiedź przyprawiła mnie o dreszcz na całym ciele. W jego oczach, choć w pokoju panował półmrok, widziałam jakieś diabelskie ogniki. 
Jednym sprawnym ruchem rozerwał moją koszulkę i rozrzucił po pokoju jej resztki. Co się z nim dzieje? Nigdy nie był taki gwałtowny. Moje buty wyrzucił gdzieś za siebie i to samo zrobił z pończochami. Siedziałam przed nim naga. Zaczęłam głośno oddychać, a on znowu się zaśmiał. W obie dłonie złapał moją głowę i przysunął mnie do siebie. Wbił w moje usta swoje i mocno przygryzł dolną wargę. Jęknęłam z bólu. To nie były "normalne" pocałunki, gdzie języki współgrają ze sobą jak w tańcu. To była prawdziwa walka o dominację. W pewnych momentach nie mogłam złapać tchu, a jego to wręcz bawiło. Później przeniósł swoje pocałunki na moją szyję, piersi i brzuch. Na mojej klatce piersiowej było widać duże, czerwone ślady od ugryzień. Zrobił sobie ze mnie gryzak. Gdy spojrzałam w dół, zobaczyłam że to samo robi z moich ud. Tylko ślady były jeszcze bardziej widoczne i boleśniejsze. Później przejechał językiem po wszystkich miejscach, w których zostawił odciski swoich zębów. Wziął mnie na ręce i okręcił wokół własnej osi, po czym dosłownie rzucił mnie na łóżko. Szybko ściągnął swoje ubrania i uklęknął na łóżku.
- Rozchyl nogi. 
Wykonałam jego polecenie, a on nawet nie zorientowałam się kiedy, był już we mnie. Wypełniał mnie całą. Poruszał się szybko, a ja krzyczałam z bólu. To bolało i to bardzo. Zacisnęłam dłonie na pościeli. Ralph złapał za moją prawą dłoń i ścisnął ją tak mocno, że po chwili nie miałam w niej czucia. On połamał pięć moich palców. Za ponowne krzyknięcie dostałam mocno w policzek. Na chwilę straciłam świadomość, co się ze mną dzieje. Później było jeszcze gorzej. Wtedy nie czułam już niczego. Byłam jak szmaciana lalka w jego posiadaniu. Robiłam wszystko co mi kazał, ale najwidoczniej byłam za słaba. Co chwilę mnie bił. Nie wiem czy zrobił to specjalnie czy nie, ale usiadł na mojej lewej nodze. Masa jego ciała spowodowała głośne strzyknięcie moich kości. Tak, złamał mi nogę. Pieprzony sadysta! Nie mogłam się w ogóle poruszyć. Zszedł ze mnie, po czym ubrał się i zostawił na stoliku marne 300 funtów. Wyszedł z pokoju bez słowa, ale z głośnym trzaśnięciem drzwi.

Z zamyślenia wyrwał mnie głos lekarki. Pytała czy tam gdzie uciska, boli mnie. Odpowiadałam zgodnie z prawdą.
- Gdzie pani się tak załatwiła?
- Spadłam ze schodów.
- Hm... Ze wstępnych oględzin wynika, że ma pani złamaną nogę i połamane paliczki prawej dłoni. Musimy wykonać rentgen, aby sprawdzić czy nie doszło do przemieszczenia kości.
- Dobrze, a kiedy będę mogła wyjść do domu?
- Dzisiaj na pewno nie.
- Przecież to tylko złamania.
- Ale musimy opatrzyć także pani rany. - Wiedziałam, że mówi o śladach po ugryzieniach, z których wcześniej sączyła się małymi stróżkami krew. - To raczej nie jest wynikiem upadku ze schodów. - Wyszła z sali, a mnie zabrano na prześwietlenie.

Po półgodzinnym czekaniu na wyniki, dowiedziałam się, że kilka małych odłamków kości piszczelowej przemieściło się. Konieczna była natychmiastowa operacja, co wiązało się z dłuższym pobytem w szpitalu. Po rentgenie przewieziono mnie na gipsownię, gdzie założono mi szyny na palce. Chociaż tam wszystkie kości były na swoim miejscu. Później z pomocą pielęgniarek przebrałam się w szpitalną koszulę. Zabrano mnie na blok operacyjny, a później urwał mi się film.

/ Things We Lost In The Fire - Bastille /
~Oczami Harry'ego~
Dorwę tego sukinsyna, który jej to zrobił. Ale teraz muszę być przy niej. Ona nie ma nikogo prócz mnie. Musiałem wrócić do szkoły, żeby wyjaśnić co się stało. Po rozmowie z dyrektorem, panem Derekiem Voila, udałem się do szpitala. Modliłem się, by wszystko było w porządku. Zaparkowałem samochód na parkingu i zapłaciłem za jego postój ochroniarzowi.
- Gdzie leży Nessille Arden? - zapytałem kobiety w rejestracji.
- A jest pan kimś z rodziny? Nie mogę udzielać takich informacji osobom postronnym.
- Ona nie ma rodziny. Jestem jedyną bliską jej osobą.
- Proszę chwilkę poczekać. - Kobieta wykręciła jakiś numer w telefonie i przez chwilę rozmawiała z jakąś osobą. - Piętro czwarte. Ortopedia. Proszę się tam udać, gdyż na razie pani Arden jest na bloku operacyjnym.
- Co?! Jakim bloku?! Co się stało?! - Byłem bardzo zdenerwowany.
- Więcej informacji uzyska pan na oddziale.
Po tych słowach natychmiast udałem się do windy. Po chwili byłem już na piętrze. Zobaczyłem lekarza wychodzącego z bloku i szybko do niego podbiegłem.
- Jak czuje się Nessille? Czy wszystko z nią dobrze?
- A pan kim jest?  Ktoś z rodziny?
- Harry Styles. Jestem bardzo bliską osobą dla Nessille.
- Jej stan jest stabilny. Za chwilę zostanie przewieziona na salę.
- Chwała Bogu. A dlaczego musiała być operowana?
- Doszło do przemieszczenia odłamków kości piszczelowej w lewej nodze. Niezbędna była natychmiastowa operacja.
- Ale już wszystko będzie dobrze? - Strasznie się o nią bałem.
- Musi zostać przez kilka dni na obserwację. Ale rokowania są dobre.
- Dziękuję panu. - Uścisnąłem jego dłoń.
Usiadłem na krześle i cierpliwie czekałem, aż drzwi ponownie się otworzą. Po dziesięciu minutach ujrzałem śpiącą Nessille na łóżku, prowadzonym przez dwie pielęgniarki. Natychmiast wstałem i krok w krok szedłem z nimi. Wyglądała tak niewinnie, gdy spała. Po mimo siniaków na twarzy i tak była piękna. Krucha i delikatna. Moje serce ścisnęło się na ten widok. Dorwę go i uduszę gołymi rękoma.
- Proszę tutaj poczekać. - Pielęgniarka zatrzymała mnie ręką, kiedy chciałem wejść z nimi do sali. Zrobiłem to, o co mnie prosiła.
Patrzyłem przez szybę jak zajmują się moją Carino*. Po jakimś czasie mogłem już wejść do jej sali.
- Kiedy ona się obudzi?
- Za jakieś pół godziny.
- Dziękuję. - Uśmiechnąłem się do niej i obie opuściły pomieszczenie.
Prawie bezszelestnie podszedłem do łóżka. Uważnie przyglądałem się jej ciału. Zagipsowana noga była na wyciągu. Prawa dłoń zabandażowana spod którego wystawały szyny. Na jej nodze zauważyłem jakieś ślady. One były po ugryzieniu. Powieszę go za jaja! Jak on mógł?! To chore! Obszedłem łóżko i siadłem na stojącym przy nim stołku. Delikatnie wziąłem w swoje ręce jej lewą dłoń. Opuszkami palców gładziłem jej wierzch. Nie mogę jej teraz zostawić. Muszę się nią zająć. Choć nieświadoma tego, ale będzie mnie teraz potrzebować. Nachyliłem się nad nią i pocałowałem ją najczulej jak tylko potrafiłem. W ten pocałunek włożyłem całe swoje uczucie jakim ją darzę.

~Oczami Nessille~
Czuję jego obecność. Czuję jego smak. Czuję jego dotyk na mojej dłoni. Przyszedł. Jest tu ze mną. Ale po co? Nie jestem odpowiednią dziewczyną dla niego. Dla nikogo. Moje marzenia o roli legły w gruzach. Będę tematem jeden, albo już jestem, plotek w szkole. Wszystko się spieprzyło. Lecz jedno pozostało takie jak było. Gdy wsłuchuje się w swoje serce, ono szepcze jego imię.





Carino - to po włosku śliczna





Hey! Hi! Hello! Powracam do Was z siódmym rozdziałem! Jak wrażenia? Mi się podoba. Dziękuję Wam za tyle komentarzy i wyświetleń, ale proszę o dalsze komentowanie. To na prawdę daje kopa:) Jeeeejciu! Mam tyle teraz na głowie, że ledwie wyrabiam. Koncert, przedstawienia, prace domowe, prace dodatkowe. No po prostu kosmos! :O Ale to wszystko później (mam nadzieję) przyniesie, że tak powiem obfite plony. No dobra, nie będę już Was zanudzać moimi sprawami. Całuski You Belong With Me 


PS. Stworzyłam nową zakładkę "Propozycje" mam nadzieję, że mi pomożecie:*




 




24 komentarze:

  1. Wspaniały rozdział! Ciekawe, kiedy dojdzie do konfrontacji Harry'ego i tej świni, Bromsley'a
    Z niecierpliwością czekam na next'a ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest cudowny!!!! Czekam na nowy <3

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na następny <3 ten jest świetny

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, hej, hej. Sorrki, że komentuję dopiero dzisiaj :(
    Rozdział SUUUUPER!!
    Bardzo się cieszę, że dodałaś nowy.
    Nie mogłam się go doczekać :)
    Biedna Nessile.
    Współczuję jej.
    Co za drań z tamtego faceta, który jej to zrobił.
    Jak on mógł ją tak skatować.
    Ale Harry jest słodki.
    Jego słowa, no po prostu bajka...
    "Spadłam ze schodów" i ona myśli, że ktoś w to uwierzy?
    Ale Styles jest w niej zakochany na zabój.
    Ale jest wspaniały. Taki troskliwy i kochany.
    Mam nadzieję, że ta dwójka będzie razem.
    Pasują do siebie. I oboje coś do siebie czują.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Życzę weny.
    Buziaki, Maarit :*

    PS. A co to za koncert, jeśli można wiedzieć? Śpiewasz?

    love-of-accident.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hello :* Cieszę się, że się podoba:)
      Tak śpiewam. Koncert poświęcony jest twórczości Maryli Rodowicz ;)

      Usuń
    2. Wow. To fajnie. Chciałabym kiedyś usłyszeć jak śpiewasz :)

      Usuń
    3. http://www.youtube.com/watch?v=2VNT-9oYsi8

      PS. Jak Ci bębenki pójdą, to ja za nie, nie odpowiadam. :D

      Usuń
    4. Nie pękły mi :P
      Wow. Masz bardzo fajną barwę głosu.
      Ładnie śpiewasz :)
      I mówię to całkowicie szczerze, z ręką na sercu.

      Usuń
  5. Boskie *.* Skomentowałaś mojego bloga więc jestem :) Czekan na next ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne opowiadanie. Jestem wniebowzięta! Biedna dziewczyna... ;(.
    Serdecznie pozdrawiam i życzę weny Amy ;)

    Byłoby mi niezmiernie miło gdybyś pozostawiła ślad:http://melodie-serc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny czekam na next ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! Poleciłaś się u mnie na SPAM ale kiedy weszłam okazało się że ja czytam twojego bloga! W sensie ze już go wsześniej czytałam i czekałam na kolejny! Świetny rozdział! Szkoda że Ness jest w szpitalu ale wyjdzie z tego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, bardzo mi się podoba. Powiem Ci, że posiedziałam chwilę i doszłam do wniosku, że mogę odświeżyć swoje stare opowiadanie. Jak wrzucę je na bloga to Cię o tym powiadomię. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Długi, piękny, wciągający. Cóż więcej mogę dodać? Zakochałam się. Tak ... tylko tyle potrafię napisać ♥ Wraz z tym rozdziałem zabrałaś mnie w swój własny świat, który, muszę przyznać, cholernie mi się spodobał. Łaknę więcej :)
    Pozdrawiam Cię gorąco i pisz dalej kochana, bo wychodzi Ci to świetnie! :)

    PS. Przy odrobinie wolnego czasu oraz chęci serdecznie zapraszam na: http://historia-syriusza-blacka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. kurcze,już dawno chciałam skomentować,ale przeglądarka mi szwankowała i nie mogłam dodać komentarza.rozdział jest cudowny,kocham ten sposób w który wszystko opisujesz,z wspaniałą dokładnością.mogę bez problemu sobie wyobrażać cały ten przebieg.
    szkoda mi Nessille,mam nadzieję,że szybko zerwie z tą ''pracą''.czekam na rozwój wydarzeń :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Prosze dodac link do szabloniarni!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Anonimie!
      Link do szabloniarni jest dodany, odkąd ustawiłam szablon na moim blogu.
      Wszystkie linki znajdują się w zakładce LINKI.
      Pozdrawiam
      You Belong With Me

      Usuń
  13. Dziękuje za polecenie swojego bloga na moim.

    Co do opowiadanie to jest rewelacyjne. Bardzo mi się spodobał ten rozdział.
    Masz naprawdę bardzo fajny styl pisania i to bardzo cieszy, gdyż wtedy rozdział lepiej się czyta.

    Czeka na następny i życzę ci dużo weny w pisaniu kolejnych rozdziałów.

    Przy okazji chciałabym zaprosić do siebie. Bardzo zależy mi na każdym komentarzu, gdyż to naprawdę wiele dla mnie znaczy.
    http://good-girls-love-bad-boyss.blogspot.com/

    Pozdrawiam i buziole :***

    OdpowiedzUsuń
  14. Dzień dobry.
    Nie jestem pewna, gdzie mogłabym napisać taką wiadomość, więc piszę tu.
    Chętnie zajmę się betowaniem tego bloga, ale proszę o kontakt emailowy.

    bones.drop.dead@gmail.com

    D&D

    OdpowiedzUsuń
  15. kiedy nowy rozdział?


    [ milosna-brama.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w trakcie pisania go. Piszę kiedy tylko się da, choć nie jest to łatwe przy tak dużym nawale nauki trzecioklasistki:/
      Gdy skończę muszę wysłać go Becie.
      Podsumowując, najprawdopodobniej zrobię WYJĄTEK i opublikuje go w tygodniu.

      Mam nadzieję, że będziecie jeszcze cierpliwi przez te kilka dni i nie stracę Was:*
      Pozdrawiam
      You Belong With Me

      Usuń
  16. Ponieważ niedługo mijają dwa miesiące od opublikowania ostatniego posta przychodzę z pytaniem - czy blog będzie dalej prowadzony? Proszę o odpowiedź pod najnowszym postem w katalogu do końca listopada.
    [blogobranie.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  17. Heeej, i jak tam nowy rozdział?

    /milosna-brama.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K