Był piękny majowy dzień. Od rana w domu Belli, jak i Max'a panował harmider. Harry cały czas kursował między salą weselną, kościołem i domem pana młodego. Chłopak pomagał tylko jak mógł we wszystkim. Non stop uspokajał Max'a, że wszystko się uda, ponieważ wszystko jest dopięte na ostatni guzik. To samo działo się w domu panny młodej. Bella zaś przeżywała, że pomyli się w trakcie przysięgi albo, że pierwszy taniec, który ćwiczyli razem z Max'em od trzech miesięcy będzie totalną klapą.
~ Oczami Nessille ~
Rany! Jak ja dawno nie śpiewałam na ślubach! Ale będzie dobrze. Pani Allard mówiła, że pieśni religijne wychodzą mi doskonale, więc czym tu się przejmować. Jednak czuje, że coś się dzisiaj wydarzy. Oj czuje. - mówiła sama do siebie stojąc przed lustrem. - Fryz jest. Sukienka jest. Make up jest. Biżu jest. No to jestem gotowa! - uśmiechnęła się do siebie, po czym wzięła klucze od mieszkania i wyszła.
~ Kościół p.w. św. Marii Magdaleny ~
Wszyscy goście, którzy przybyli na ceremonię zasiedli już w ławkach. Dekoracje świątyni zostały utrzymane w białej kolorystyce. Pojawiły się eustomy, storczyki, peonie i róże. Wzdłuż głównej nawy został rozłożony biały dywan. Cały ołtarz wręcz "tonął" w kwiatach. Po jego bokach zostały ustawione kandelabry, a na nich bukiety. Goście byli zachwyceni efektem mozolnej pracy florystek i dekoratorek.
Max stał przy ołtarzu uśmiechnięty, wyczekując panny młodej w asyście druhny. Drużbą zaś został brat pana młodego, Lucius. Nie mógł być obecny na wieczorze kawalerskim, ponieważ mieszka w Chicago i przyjechał dopiero w piątek wieczorem przed weselem. Poprosił więc Harry'ego swojego kuzyna za pan brat, aby urządził Max'owi wieczór. Chłopak zgodził się. Harry na tę okazję założył czarną koszulę, pozostawiając dwa rozpięte guziki przy kołnierzyku oraz czarne garniturowe spodnie. Wyglądał bardzo męsko, a zarazem elegancko.
Wszyscy między sobą cichutko rozmawiali, a raczej plotkowali. A to o sukni panny młodej, a to, że Bella ostatnio nieco przybrała na wadzę, więc dlatego tak szybko zdecydowali się na ślub. Ta ploteczka nie uszła uszom Max'a i Harry'ego, który siedział w drugiej ławce, ale trzeba by się poważnie zastanowić nad tym kto jak rozumie ciche rozmawianie. Po chwili nastała cisza, jakby ktoś zaczarował cały tłum gości. Wszyscy zwrócili swe spojrzenia na wejście do kościoła. Organista zaczął grać pierwsze takty Marsza Mendelssohn'a (Music). Po białym jak śnieżny puch dywanie kroczyła uśmiechnięta Bella pod ramię ze swoim ojcem. Jej tata dumny jak paw oddawał rękę córki Max'owi. Bella i Max zwróceni do ołtarza odetchnęli głośno.
- Zebraliśmy się tu dziś, by połączyć tych dwoje związkiem małżeńskim. - zaczął ksiądz. - A więc pytam Was wszystkich. Czy jest ktoś przeciwny temu małżeństwu? - odpowiedziała mu głucha cisza. - Rozumiem, że nie. - zgromadzeni cichutko się zaśmiali. - A teraz usiądźmy i wysłuchajmy słowa Bożego.
Na podeście przy ambonie stanął Harry, po czym zaczął czytać:
Czytanie z Pierwszego Listu świętego Pawła Apostoła do Koryntian
Bracia: starajcie się o większe dary:
a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą.
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje.
a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą.
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje.
Oto słowo Boże.
Gdy schodził z ambony, nie wierzył własnym oczom. Te nogi. Te oczy. Te usta. Widać los mi sprzyja. Dzięki Bogu! Ach ma Nessille! - powiedział sobie w myśli, po czym uśmiechnął się do niej. O dziwo! Odwdzięczyła się tym samym!
Ness zajęła miejsce Harry'ego na ambonie. Spojrzała na organistę, dając mu tym znak, aby zaczął grać. Po świątyni rozbrzmiały dźwięki organów, a przy nich piękny głos Nessille w psalmie responsoryjnym:
R./ Błogosławiony, kto się boi Pana.
Błogosławiony jest każdy, kto się boi Pana
i chodzi Jego drogami.
Będziesz spożywał owoc pracy rąk swoich,
szczęście osiągniesz i dobrze Ci będzie. R./
Małżonka twoja jest jak płodny szczep winny
w zaciszu twojego domu.
Synowie twoi jak oliwne gałązki
dokoła twego stołu. R./
Tak będzie błogosławiony człowiek,
który się boi Pana!
Niech Cię z Syjonu Pan błogosławi
i obyś oglądał pomyślność Jeruzalem
przez wszystkie dni twego życia. R./
Gdy skończyła, ludzie byli jak zahipnotyzowani. Czego by nie zrobiła to i tak podążaliby za nią wzrokiem. Pech chciał, że jedyne wolne miejsce było w drugiej ławce obok Harry'ego. Skrzywiła się w myślach na ten fakt. Wiedziała, że jest impulsywna, ale uśmiechnięcie się do niego było już lekką przesadą. Kiedy stanęła obok niego w ławce, nawet na niego nie spojrzała, ale i tak czuła, że chłopak się uśmiecha. Nieco ją to zirytowało.
Po Liturgii Słowa, ksiądz przeszedł do Liturgii Sakramentu.
- Podejdźcie bliżej do ołtarza. - nakazał. Bella i Max stanęli naprzeciwko siebie przed klęcznikami. - Bello i Max'ie. Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Tak, chcemy. - odpowiedzieli jednocześnie.
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
- Tak, chcemy.
- Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym Was Bóg obdarzy?
- Tak, chcemy.
Następnie wszyscy odśpiewali hymn do Ducha Św.
- Podajcie sobie prawe dłonie. - po podaniu przewiązał je końcem stuły. - A teraz Max powtarzaj za mną słowa przysięgi małżeńskiej.
- Ja Max, biorę sobie Ciebie Bello za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- A teraz ty Bello. - powiedział z uśmiechem ksiądz.
- Ja Bella, biorę sobie Ciebie Max'ie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez Was zawarte, ja powagą Kościoła uznaję i błogosławię. - po zatwierdzeniu zdjął stułę z ich dłoni. Następnie pobłogosławił obrączki. - A teraz nałóżcie sobie obrączki jako znak waszej miłości i wierności małżeńskiej.
- Żono przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
- Mężu przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Po czym ksiądz odmówił modlitwę powszechną, kończąc tym Liturgię Sakramentu, a przechodząc do Liturgii Eucharystycznej. Następnie pobłogosławił nowożeńców na nową drogę życia.
Organista zaczął grać "Sonatę pastoralną", którą specjalnie wybrali państwo młodzi. Przed kościołem zostali obsypani ryżem i płatkami róż w różnych kolorach, gdzie goście złożyli im najszczersze życzenia. Następnie wszyscy goście uroczyście zaczęli klaskać, ustawiając się przy tym w długi szpaler do samego samochodu, którym przyjechali nowożeńcy. W ten sposób wyrazili swój szacunek dla państwa Attsford. Krzyczeli: Wiwat, młoda para! Niech żyje pan i pani Attsford! Szczęścia Belli i Max'owi!
~ Wesele. Palace "Fleur-de-Lys" ~
Pałac, w którym organizowano wesele został tak samo jak wystrój kościoła utrzymany w białej kolorystyce. Sala Zgromadzeń, bo taką nosi nazwę sala, w której jest organizowany poczęstunek została przyszykowana na 220 gości. W Sali Balowej, gdzie odbywały się tańce przy głównej nawie utworzonej z okien ustawiono tort załamujący całą kolorystykę, ponieważ posiadał fioletowe zdobienia. Goście byli pełni zachwytu i podziwu dla całej firmy dekoratorskiej i florystycznej.
~*~
Po pierwszym daniu, państwo młodzi rozpoczęli taneczną zabawę. Wykonali przepiękny walc do piosenki z polskiego filmu "Noce i Dnie", który kiedyś przypadkiem obejrzeli u swoich polskich znajomych. Wręcz zakochali się w tej muzyce. Music
Harry nie spuszczał ani na chwilę wzroku z Nessille. Wyglądała tak pięknie.
- Przyjmij też i moje wyrazy podziwu i zachwytu, co do twojego śpiewu. Wcześniej nie miałem okazji Ci pogratulować. - szepnął jej do ucha.
- Dziękuję. Ty też nieźle śpiewasz. - odwróciła się do niego, choć po chwili tego pożałowała. - Znów te oczy. - mówiła sobie w myślach.
- Dziękuję. - prawie jej się ukłonił.
Zabawa trwała w najlepsze. Ani Harry, ani Nessille nie zatańczyli ani razu, oprócz kółeczka, ale w nim udział brali wszyscy goście.
- A tak właściwie, to co ty tutaj robisz? Wiem znowu nie powinienem pytać.
- Bella poprosiła mnie bym zaśpiewała jej na ślubie. Śpiewałam kiedyś na ślubie jej koleżanki i wtedy już powiedziała, że gdy będzie wychodzić za mąż, to zadzwoni do mnie i poprosi bym zaśpiewała.
- Aaaa. To zmienia postać rzeczy. - uśmiechnął się szeroko do niej.
- Ty zawsze jesteś takim optymistą? - upiła łyk ponczu.
- Zawsze. - znowu się uśmiechnął.
- No i znowu to samo. - burknęła pod nosem z westchnięciem.
- Coś mówiłaś? - zapytał.
- Ja? Nie, nic. Oho. Chyba ktoś zmierza w naszą stronę. - pokazała kieliszkiem na zbliżającego się Max'a.
- Harry, bracie! Co jest?! Najlepszy tancerz jakiego znam podpiera ściany? No weź się nie ośmieszaj! Pamiętasz? Obiecałeś mi, że specjalnie zatańczysz na moim weselu. - założył ręce na piersi.
- No pamiętam, ale nie mam partnerki.
- Oczywiście, że masz. - do rozmowy włączyła się Bella.
- Tak? A niby kto nią jest? - zuchwale uniósł do góry brodę.
- Nessille. - Bella dotknęła z uśmiechem jej ramienia. - Avril mówiła mi, że jak byłaś mała to uczęszczałaś do szkoły tanecznej. Tak jak nasz Harry.
- No tak, ale to było wieki temu. - próbowała się ratować.
- Wieki nie wieki. Tancerz z krwi i kości da sobie radę choćby nawet tańczył na łożu śmierci. - uśmiechnęła się tryumfalnie, wiedząc, iż podała dosadny argument.
- Widzicie? My tak dawno nie tańczyliśmy, że z pewnością zapomnieliśmy kroków. Nawet tych podstawowych. - próbował znaleźć świetną wymówkę, ale kiepsko mu szło.
- Zgadzam się. - Ness pokiwała twierdząco głową.
- Och dajcie spokój. Uznajmy to jako Wasz wspólny prezent dla nas. - odparła Bella.
Nastała chwila ciszy i Harry spojrzał błagalnie na Nessille.
- A jeśli mielibyśmy zatańczyć. To co miałoby, to być?
- Och. Kochanie, co myślisz o rumbie? - zapytała Bella Max'a.
- Nie. Wymyśl coś lepszego. O! Wiem! Może cha cha?
- Nie. Wiem! Dla nich dwojga idealne będzie argentyńskie tango! - klasnęła entuzjastycznie w dłonie.
- Co?! - wypowiedzieli jednocześnie, patrząc na siebie.
- To może w języku tancerzy. Tango Argentino. Teraz lepiej? - Bella zaśmiała się.
- Rozumiemy. Ale czy wy zdajecie sobie sprawę jak trudne jest tango? I to jeszcze tańczone na żywca?! - zapytał ich Harry.
- Jak nam pokażecie, to wtedy będziemy wiedzieć. - Bella i Max uśmiechnęli się tryumfalnie.
Znowu nastała ta cholerna cisza. Tym razem na Harry'ego spojrzała Nessille.
Ten uśmiech. Nigdy z nim nie wygram. - mówił sobie w myślach Harry, po czym pokręcił z uśmiechem głową.
- To szaleństwo porywać się na takie coś, ale zgoda. - powiedział Harry.
- Ehh... Widać nie mam wyboru. - westchnęła.
- Świetnie! Nawet nie wiecie jaką sprawicie nam radość. - powiedziała już podekscytowana Bella.
- Jaki utwór ma zagrać orkiestra? - zapytał Max.
- Hm... Może "Otra Luna"? - zapytał Harry Nessille.
- Celny traf. "Otra Luna" to mój ulubiony utwór do tanga. - wyznała.
- Dobrze. Idę powiedzieć orkiestrze, aby się nastroili. Ile potrzebujecie czasu?
- Jakieś 5 min wystarczy. - powiedziała Ness, po czym Max z Bellą oddalili się od nich.
- To co robimy? - zapytał Harry.
- Może Santiago's Dream? - odpowiedziała pytaniem.
- Dawno tego nie tańczyłem, ale pamiętam, że dobrze mi to szło.
- Mi tak samo.
- Dać już znak Max'owi, że jesteśmy gotowi?
- Tak.
Harry odwrócił się od niej i skinął głową w stronę Max'a.
- Mili goście! Razem z moją żoną, chcemy Wam przedstawić dwójkę cudownych tancerzy, których mamy zaszczyt gościć na naszym weselu. Poznajcie Harry'ego i Nessille! - zapowiedział ich po czym wskazał na nich dłonią. - Prosimy o wielkie brawa dla nich! - wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować.
- Mogę prosić? - Harry podał dłoń Nessille.
- Nie mam nic przeciwko. - podała mu dłoń, po czym weszli na parkiet.
Koniecznie musicie to włączyć!!!
Gdy tylko muzyka zaczęła grać, a ich ciała i wzroki spotkały się, zapomnieli o całym świecie. To co teraz działo się między nimi było nie do opisania.
„O tańcu nie da się pisać [...] taniec trzeba tańczyć” - Paulo Coelho
Po tych cudownych pięciu minutach rozgrzały się gromkie brawa. Harry cały czas opierał swoją głowę na czole Nessille. Tak samo jak ona próbował wyrównać swój oddech. Nie mógł uwierzyć w to co się przed chwilą wydarzyło. W swych ramionach trzymał dziewczynę, której niezwykle pragnął. W końcu się odezwał.
- To było... - nie mógł znaleźć odpowiedniego określenia.
- Niezwykłe. - powiedziała, po czym spojrzała mu prosto, a zarazem głęboko w oczy.
„Jedna rzecz, która może zaćmić twoje problemy to taniec” - James Brown
CZYTANIE + KOMENTOWANIE = MOTYWACJA DO DALSZEGO PISANIA:*
Hey kochani! Jejku!:O Nawet nie wiecie ile musiałam siedzieć w internecie, aby ten rozdział był osobiście dla mnie sukcesem. Wierzcie mi na słowo lub nie, ale teksty księdza itp. w kościele były pisane prosto z mojej głowy, ponieważ w ubiegłą sobotę była na weselu i wszystko zapamiętałam:D Oczywiście nie mogło zabraknąć mojego ukochanego Listu do Koryntian<3 Widzę, że komentowanie idzie Wam coraz lepiej. I jeszcze raz dziękuję za tak pochlebne opinie na temat mojego opowiadania. Nawet nie wyobrażacie sobie jaka jestem teraz happy!:D Ale nadal proszę Was o jeszcze więcej komentarzy, a gwarantuję Wam, że ucieszy to całkowicie moje serducho. Całuski Autorka
Gratulacje <3 świetny rozdział /N.
OdpowiedzUsuńmuszę przyznać, że ten rozdział o wiele bardziej mi się podobał niż pierwsze dwa. oby tak dalej! :) serdecznie zapraszam do siebie: http://dont-trust-strangeres.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHej. ŚWIETNE, ŚWIETNE i jeszcze raz ŚWIETNE!! Bardzo lubię Twoje opowiadanie oraz styl pisania. Jestem Twoją fanką :)
OdpowiedzUsuńAle zbieg okoliczności, że Harry i Nessille spotkali się na tym samym ślubie. Los im sprzyja ;) Nieźle ich młoda para wkręciła. Ale dali sobie radę i bardzo dobrze zatańczyli tango. I to na dodatek taki zmysłowy taniec.
Jestem mega ciekawa, jak to się wszystko dalej potoczy. Czekam na więcej. Życzę duuużo weny. Pozdrawiam, Maarit :)
Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję:*** Mi tak samo bardziej się podobał ten rozdział od pozostałych, bo ja mam hopla na punkcie ślubów i po prostu musiałam go dokładnie opisać. A na scenę z tańcem naszło mnie, gdy oglądałam sobie amerykańską wersję "Dancing With The Stars" (Taniec z gwiazdami) i tam tak bosko zatańczone zostało tango argentino, że aż się człowiekowi gorąco zrobiło:P Całuski dla Was You Belong With Me
UsuńŚwietny i jeszcze raz świetny rozdział♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, świetna oprawa graficzna i idealnie dobrana muzyka *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam
http://www.najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com/
Boski, Boski i jeszcze raz boski. Ubóstwiam twoje opowiadanie. ♥
OdpowiedzUsuńMasz fajny styl pisania. Już nie mogę doczekac się kolejnego rozdziału. :*
To jest... Nie wiem co napisać :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
Długi rozdział. Długi. Od razu może pochwale ładne opisy otoczenia, oby tak dalej *.*
OdpowiedzUsuńTo teraz uwagi, bo to najcenniejsze:
1) Jeśli odmieniasz imię Max, to bez apostrofu.
2) Po zwrotach typu och, ach itp, stawiamy przecinki.
3) Przed i po 'oraz' przecinków NIE MA.
4) Brakowało mi opisu sukni ślubnej i pary młodej. Nie znam nawet kolorów włosów...
5) Niby wiemy jak wygląda Harry, a Nessille jest niby podobna do chyba Cheryl Cole, ale to nie zmienia faktu, że powinnaś opisać ich wygląd, a od początku opowiadania tego nie zrobiłaś.
Widzę jednak bardzo duże postępy w Twoim pisaniu i jest wiele wiele lepiej! ;*
Teraz już możesz szlifować perfekcję, bo już masz bardzo dużo opanowane, a Twoja wyobraźnia zaskakuje!<3
Zakochałam sie *.*
OdpowiedzUsuńidealne mała talent nie spotykany
OdpowiedzUsuńEj skąd jesteś?? A rozdział świetny.
OdpowiedzUsuńJestem z okolic Siedlec;) Cieszę się, że rozdział się podoba.
Usuń