czwartek, 5 września 2013

Rozdział VI

/ Dark Paradise - Lana del Rey /

- Ja nie jestem głupcem. - To zdanie przez całą drogę do mieszkania, dudniło w głowie
Nessille. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że jakikolwiek chłopak powie jej coś takiego. Stwierdziła, że Harry robi sobie z niej żarty. Blok, w którym mieszkała znajdował się w centrum Londynu, w jednej z najbogatszych dzielnic. Po wpisaniu kodu do domofonu, otworzyła drzwi klatki schodowej i przywitała się z wychodzącą - jak co dzień - na spacer ze swoim psem, panią Pattriot.
April Pattriot. Ruda pięćdziesięciodwulatka, która na prawo i lewo rzuca optymizmem. Ubiera się tylko u Very Wang. Jest spokojną, ułożoną kobietą. Jest żoną rockmana, Jack'a Pattriot'a. Ma syna Dean'a, który jest futbolistą. Nikt by nie przypuszczał, że w młodości była narkomanką i jedną z groupies. David Bowie, Mick Jagger, Deryl O'Hara to tylko przykłady gigantów muzyki, z którymi sypiała. W pewnym momencie swojego życia zrozumiała, że jest już na dnie i zdecydowała się na odwyk. Ciągle powtarza Ness, że uda jej się odnaleźć "tego jedynego". April to jedyna osoba, która ją wspiera.
- Dzień dobry. - Nessille pomimo ponurego nastroju uśmiechnęła się promiennie.
- Witaj kochanie! Co u Ciebie słychać? - kobieta odwzajemniła uśmiech.
- Po staremu. Właśnie wracam z wesela u znajomych. - Ness poprawiła torbę wiszącą na jej ramieniu.
- Ooo! Mam nadzieję, że się wybawiłaś.
- Tak, tak! Zabawa była świetna. - zapewniła ją dziewczyna.
- Cieszę się. Devil! Zdechły pies! - czarny labrador położył się na wznak i przez dłuższą chwilę się nie ruszał.
- No, no! Wreszcie opanował to do perfekcji. - zaśmiała się Nessille.
- Mój mąż gdy jest w domu bez przerwy uczy go jakiś sztuczek. - wyjaśniła pani Pattriot.
- A co słychać u Dean'a i Blue? - Nessille pogłaskała po łbie leżącego psa.
- Ciągle mu powtarzam, żeby wreszcie przeprowadzili się z tej cholernej Ameryki do Londynu. Tak rzadko z Jack'iem widujemy małego Casper'a.
- Oby w końcu się pani udało ich tu ściągnąć. Ja tu panią zagaduje, a Devil się już niecierpliwi. - spojrzała na psa, który co chwilę odkręcał łeb w stronę drzwi.
- No tak. - westchnęła. - Do zobaczenia. - kobieta pożegnała się, po czym otworzyła drzwi i wyszła z psem na zewnątrz.
- Do zobaczenia. - Nessille podeszła do windy, która akurat stała otwarta. Weszła do środka, wcisnęła guzik oznaczający czwarte piętro i usłyszała dźwięk oznaczający zamykanie drzwi.

/ So Cold - Ben Cocks /

~Oczami Nessille~
Dlaczego nic nie może być takie proste?! Wszystko jest do dupy. Mam ochotę płakać, śmiać się, krzyczeć, a zarazem mówić szeptem. Dlaczego każdy chłopak musi sobie robić ze mnie żarty? Dlaczego ten cholerny prowokator w lokach musiał mi coś takiego powiedzieć? Z chęcią obiłabym mu tą śliczną mordeczkę, żeby odszczekał wszystkie te słowa. Przecież ja nie chcę tak dużo. Chcę tylko by ktoś zaakceptował mnie taką jaką jestem i szczerze mnie pokochał. Dla takiej osoby zmienię się. A może jednak chce dużo? Za dużo pytań, za mało odpowiedzi. Gdy wyszłam z windy, udałam się w stronę mieszkania. Otworzyłam kluczami drzwi i weszłam do środka. Ciemność. No tak. Zasłonięte okna roletami. Podeszłam do okien i odsłoniłam dwie z czterech rolet. Włączyłam telewizor i przełączyłam na kanał MTV, aby posłuchać trochę muzyki. Zaniosłam torbę do łazienki opróżniając ją przy tym ze zbędnych rzeczy. Stanęłam na chwilę przed lustrem. Zaczęłam nucić, a po chwili śpiewać piosenkę "Set Fire To The Rain". Zawsze poprawia mi humor. Ale nie tym razem. Z moich oczu popłynęły ogromne potoki łez. Cały makijaż poszedł na marne. Nessille, tyle czasu byłaś twarda,a teraz jedno zdanie zaprzepaściło wszystko? Jestem naiwną, głupią dziwką. Ot, cała prawda. Ta jedna noc tak dużo mi pokazała. Czułam się tak bezpiecznie w Jego ramionach. Miał takie cudowne usta. To był zaszczyt je całować. Tak wspaniale pachniał. To był chyba Balmain albo Armani. Nieważne. Te Jego miękkie, brązowe loki. Ach... A oczy... Nie potrafię ich opisać. To by było za piękne gdyby mnie pokochał.
Zmyłam resztki mojego makijażu i przebrałam się w mój ukochany dres. Wyszłam z łazienki i postanowiłam, że pójdę się zdrzemnąć. Nadal bolała mnie głowa od kaca. Wyłączyłam telewizor i udałam się do sypialni. W sumie to co to za życie, gdy nie masz nikogo, nic Ci nie wychodzi i w hierarchii społecznej jesteś zerem. Jedyne co trzyma mnie na tym popieprzonym świecie to śpiew i wiara w lepsze jutro. Muszę być twarda. Niedługo koniec roku, egzaminy i przesłuchania do musicalu.
Może uda mi się zagrać główną rolę. Muszę się wziąć ostro do roboty. Spojrzałam na krzyż, a następnie na zegar, który wskazywał 13:10. Zrezygnowałam z drzemki i postanowiłam, że pójdę do kościoła. Czasem warto jest porozmawiać z Bogiem. Przynajmniej mi to pomaga. Szybko wybrałam ubrania, zrobiłam makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Droga do kościoła zajęła mi jakieś 5 minut, ponieważ znajdował się po przeciwnej stronie ulicy. Kościół św. Franciszka z Asyżu. Była jedną z piękniejszych świątyń jaką w życiu widziałam. Jak co tydzień przy głównej nawie na ławkach były nowe, piękne bukiety z kwiatów. W każdą niedzielę gromadzi się w nim ogromny tłum ludzi. I pomyśleć, że w zapracowanym Londynie znajdzie się tyle osób, które systematycznie przychodzą do kościoła. Pomimo tego, iż mój "zawód" to według mnie grzech ciężki, z którego za każdym razem się spowiadam, nigdy nie chodzę do komunii. Na ten sakrament zasługują osoby, które mają czyste sumienie. Ale nie ja.
Usiadłam w jednej z ławek i przymknęłam oczy. W mojej głowie zaczęły się tworzyć przeróżne obrazy, na których jestem ja i Harry. Wszystko było piękne. My szczęśliwi, że mamy siebie oraz jakaś mała dzidzia pląsająca na trawniku. Oboje podeszliśmy do dziecka i zaczęliśmy się z nim bawić. Gdy Harry patrzył mi w oczy widziałam w nich miłość, uwielbienie i szczęście. Później całował mnie i mówił, że mnie kocha i nie chce mnie stracić. 
Z moich oczu popłynęły dwie łzy. Boże, ile razy jeszcze będę dzisiaj płakać?! Głośno nabrałam powietrza i uklękłam. Szeptem zaczęłam wymawiać słowa mojej modlitwy: Najdroższy, najmilszy mój Złoty Aniele. Tak bardzo Ci ufam, choć mam tak niewiele. Choć oczy me Ciebie nigdy nie widziały. Choć uszy trzepotu skrzydeł nie słyszały. To jednak ufność w mym sercu wzbudziłeś. Nadzieję na przyszłość mi przywróciłeś. I jutra już nie ma dla mnie bez Ciebie. Tak bardzo Ci ufam, mój Złoty Aniele!
Nie wiem ile czasu spędziłam w tej ciszy, zadumie i odmawianiu różnych modlitw, ale jedno wiem na pewno. Podczas mojego pobytu w kościele przeminął cały dzień...


~Oczami Harry'ego~
Jeździłem jak głupi w kółko po całym Londynie. Nawet nie zauważyłem, kiedy zrobiło się ciemno. Byłem na siebie wściekły, a jednocześnie dumny z obrotu sprawy. Za szybko wszystko się potoczyło. Jestem kretynem. Za wcześnie jej to powiedziałem. Ona nie będzie chciała mnie już znać. Ale z drugiej strony, przynajmniej wyjaśniłem jej na czym stoimy. Nie mogę przestać o niej myśleć. Cały czas miałem przed oczami jej twarz gdy wypowiedziałem to jedno, a tak bardzo znaczące zdanie "Ja nie jestem głupcem". Szok wypisany na niej [twarzy] był nie do opisania. Zaparkowałem samochód na podjeździe i zobaczyłem, że w domu świeci się światło. Gemma. No tak. Zapewne zabije mnie, że przez tyle godzin się nie odzywałem. Gdy wszedłem do domu, stała przy sofie z założonymi rękoma na piersi.
- Cześć! - powitałem ją z głupim uśmieszkiem na twarzy.
- Cześć?! Tylko cześć?! Nie masz mi nic do powiedzenia? - zaczęła wystukiwać dziwny rytm stopą.
- Jeździłem sobie po mieście. Pasuje? - zdjąłem marynarkę i odwiesiłem ją na wieszak.
- Dlaczego nie odbierałeś moich telefonów? Dzwoniłam z tysiąc razy. - była mocno wkurzona.
- Bo miałem wyciszony. - poszedłem do kuchni, by czegoś się napić.
- Harry, wiesz, że się o Ciebie martwię. - oczywiście przyszła za mną do pomieszczenia.
- Wiem i bardzo Ci za to dziękuję. - szybko pocałowałem ją w policzek.
- Coś do Ciebie przyszło. - wskazała ręką na paczkę leżącą na stole. 
- Polecony. - mruknąłem do siebie, podnosząc małą paczuszkę. Szybko rozerwałem papier i moim oczom ukazało się małe, granatowe pudełeczko.
- Co jest w środku? - Gemma zajrzała przez moje prawe ramię, wyraźnie zaciekawiona.
- No nie wiesz? - odwróciłem się do niej. - Tutaj znajdują się moje obowiązki wobec naszej rodziny. - pomachałem jej pudełkiem przed oczami.
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że to... - głośno przełknęła ślinę.
- Sygnet. - dokończyłem za nią półszeptem. Otworzyłem pudełko i razem ujrzeliśmy ogromny, złoty pierścień z monogramem przedstawiającym złotego lwa z głową smoka na szafirowym tle. 
- Wow! - wyrwało się z ust Gem.
- No duży. - włożyłem go na mały palec u lewej ręki. Gdyż tak głosi stare porzekadło w naszej rodzinie: "Sygnet, Twa męskość. Sygnet, Twa wiara. Sygnet, Twój obowiązek. Pamiętaj. Noś go na lewej ręce, gdzie płynie żyła do serca." Nigdy nie lubiłem tych słów, ale mówi się trudno.
- I co teraz? - zapytała Gemma.
- Na razie nigdzie się nie wybieram. Chcę skończyć szkołę i wyrównać kilka spraw. 
- Ja nie chce o tym teraz myśleć. Dobra, zmieńmy temat. Niedawno obejrzałam zdjęcia z wesela. Możesz mi powiedzieć, co to była za dziewczyna, z którą tańczyłeś? - delikatnie przygryzła dolną wargę.
- To Nessille. Kobieta ta jest piękna i mądra; ach, o ile mądrzejsza by się stała, gdyby nie była piękna.* - w tym momencie przypomniała mi się "scena" z przed kilku godzin.
- Ach, Ty i te twoje cytaty. - przerzuciła teatralnie oczami. - Ej, Ty się rumienisz! - zaśmiała się.
- Wcale, że nie. - szybko wypiłem sok, po czym udałem się do mojego pokoju. 
- Harry! Dobrze wiesz, że nic więcej nie może Cię łączyć z Tą dziewczyną. - jak zwykle poszła za mną. Gdy otworzyłem drzwi prowadzące do pokoju, odwróciłem się i oparłem o futrynę.
- Wiesz dobrze co wydarzyło się prawie dwadzieścia lat temu na Ascenion, prawda? - zapytałem bardzo poważnym tonem.
- Jasne. A co to ma do tego? - spytała zdezorientowana.
- Bo widzisz urodą przypomina Allegrę, a charakterem Aragona. - powiedział bardzo wolno.
- No chyba żartujesz. - wyraźnie ze mnie zakpiła.
- Nie. - powiedziałem, po czym zamknąłem jej przed nosem drzwi, gdy chciała coś powiedzieć. Zamknąłem drzwi na klucz. Chwilę krzyczała i waliła w nie, po czym dała sobie spokój i poszła. 
Przebrałem się w t-shirt i szorty. Wziąłem do ręki mojego Ipod'a i Monster Beats'y. Zrzuciłem narzutę z łóżka i brzydko mówiąc rzuciłem się na nie. Założyłem słuchawki i włączyłem muzykę w urządzeniu. Przez cały ten czas myślałem o Nessille. Co ta dziewczyna ze mną robi. Jest dla mnie jak narkotyk. Jak zakazany owoc, którego pragnę skosztować. Mam gdzieś obowiązki wobec rodziny. Mam nadzieję, że moja teza się okaże prawdziwa. Jeśli nie, to i tak się z nią zwiąże. Ujrzałem piękno sukkuba, usłyszałem demona muzykę, Diablicy usta pocałowałem, pokochałem samotną kobietę.




* - Fryderyk Nietzsche 






Hey! Hi! Hello! Witam Was kochani w nowym roku szkolnym 2013/2014! Ja tam się cieszę, że zaczęła się szkoła. Przepraszam, że tak długo nie pojawiał się rozdział, ale miałam masę roboty. Koncert, korki dla koleżanki z niemca i jeszcze weekendowa "praca". Ten rozdział jest nieco inny od wszystkich. I jak Wam się podoba taka technika? Chcecie, aby było więcej rozdziałów pisanych z perspektywy Ness i Harry'ego? I w końcu przechodząc do sedna sprawy, muszę Wam coś ogłosić. Jestem teraz w trzeciej gimnazjum, co oznacza naukę na pierwszym miejscu. Postaram się by następne rozdziały pokazywały się w krótszych odstępach czasowych. Rozdziały będą publikowane tylko w WEEKENDY!!! Całuski Autorka

PS. Cały czas możecie zadawać pytania bohaterom:)

18 komentarzy:

  1. Nie kapuje o co kaman z tym pierścionkiem. Boski rozdział!♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to mi chodziło:) Chciałam zbudować trochę napięcie i potrzymać Was w niepewności. Już niebawem wyjaśni się sprawa z sygnetem...
      Buziaki You Belong With Me

      Usuń
  2. masz talent dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, hej, hej :)
    Rozdział jak zawsze mi się baaaardzo podobał.
    Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszyłam, jak zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział. Wyglądałam mniej więcej tak - :D
    Mi pasuje taki sposób pisania, jak najbardziej.
    Poza tym pisz tak, żeby być sama zadowolona :)
    Ocho, Harry siedzi w główce Nessile. Podoba jej się jak nic. Jego słowa dały jej do myślenia.
    I chyba chciałaby, żeby ją pokochał, ale uważa, że to jest niemożliwe. Że taki ktoś jak on, nie pokochał by dziewczyny takiej jak ona. I tutaj się myli i to bardzo.
    Z tym sygnetem, to czyżby był tutaj jakiś motyw fantastyczny, lub coś takiego? Bo ja sama nie wiem. Może nie jestem zbytnio rozgarnięta, żeby to pojąć. Ale z czasem na pewno wszystko się wyjaśni.
    I Harry kocha Nessile, a przynajmniej jest nią bardzo zainteresowany, zaciekawiony jej osobą.
    Mam nadzieję, że będzie - Harry + Nessile = ♥
    Dzisiaj mój komentarz nie jest za długi, ale mam nadzieję, że i tak Ci się spodoba i usatysfakcjonuje :)
    Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału.
    Życzę weny i powodzenia w trzeciej klasie. Ja już mam to za sobą.
    Ale powiem Ci szczerze, że chętnie wróciłabym do gimnazjum, szkoła średnia, to jest masakra. Mimo, iż chodzę do niej dopiero tydzień, to śmiało to mogę stwierdzić. I zdecydowanie w technikum jest trudniej, niż w liceum. To tak na marginesie ;)
    Buziaki, Maarit :*

    love-of-accident.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można tak powiedzieć, że z sygnetem jest połączony wątek fantastyczny;) Już niedługo wszystko się wyjaśni i mam nadzieję, że Was porządnie zaskoczę:D
      PS. Dziękuję za słowa otuchy i wzajemnie powodzenia w technikum;)
      Buziaki You Belong With Me

      Usuń
    2. Ja nie w temacie opowiadania, a w temacie technikum-liceum. Technikum ma o tyle trudniej, bo ma jeszcze przedmioty zawodowe i tylko tyle jest różnic między tym. Niby w liceum są profile i niby mają więcej godzin danego przedmiotu - nieprawda. Mają o jedną lub dwie godziny więcej jak w technikum danego przedmiotu, a niektóre LO mają to do siebie, że uważają się za elitarne. Ja nie poszłabym do LO, bo to nie dla mnie, a po technikum mam przynajmniej jakiś konkretny zawód. Nie zamieniłabym się z nikim mimo że jestem już w 4 klasie technikum.
      A co do gimnazjum - jak dla mnie to powinni to zlikwidować. Stamtąd wychodzi najwięcej debili (nie obrażając nikogo), te dzieci zachowują się jakby cały świat podlegał im i nikomu więcej. Osiem klas podstawówki, potem technikum albo liceum, ewentualnie zawodówka i dalej kto co chce. Gimnazjum strasznie zmienia dzieci wychodzące z podstawówki.

      YBWM, życzę jednak powodzenia, zdania egzaminów i dostatnia się do wymarzonej szkoły. Powodzenia jak najwięcej. ;) Matura też Ci pójdzie za kilka lat, także spokojnie. To nie takie straszne. :D

      PS. Z niecierpliwością oczekuję nowego rozdziału. <3

      Zapalona czytelniczka od wczoraj.

      Usuń
  4. Oo.. jakie to fajne! Kurczę też chcę aby Harry był z Neissile! Także nie wiem o co chodzi z tym pierścionkiem, ale w następnym opowiadaniu pewnie się wyjaśni ;).
    Serdecznie pozdrawiam Amy ;)

    Jakbyś miała czas wpadnij:http://melodie-serc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Cuudowny rozdział ♥
    Bardzo mi się spodobał jak i całe opowiadanie.
    Masz niesamowity talent dziewczyno!!!
    Życzę weny i buziole :**

    Przy okazji zapraszam na mojego:
    http://good-girls-love-bad-boyss.blogspot.com/
    Bardzo zależy mi na twojej opinii .

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział ;)

    Czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowne,fenomenalne,fantastyczne...te cytaty Harry'ego i jego cholerny romantyzm...jedno wiem na pewno: Harry Styles kiedyś mnie wykończy xD czekam na następny! niecierpliwie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam. Jestem nową stażystką na KDO i miałam napisać ocenę Twojego bloga. Z racji tego, iż administratorka uznała, że mogę ją dodać, chciałam jeszcze zapytać czy Ty również wyrażasz na to zgodę :) Ocena jest bowiem już gotowa, więc nie musiałabyś czekać, zapewne dziś bym ją dodała. Oczywiście decyzja należy do Ciebie :) Proszę zatem o odpowiedź. Pozdrawiam! [krytyka-dla-odwaznych]

    OdpowiedzUsuń
  10. Wreszcie znalazłam czas by przeczytać Twojego bloga :) Co prawda za mną dopiero powyższy rozdział, ale i tak zdążyłaś mnie oczarować. Czytało mi się niezwykle przyjemnie. Nie musiałam ślęczeć przed ekranem monitora, aby wreszcie skończyć czytać, wręcz przeciwnie! Treść tak mnie pochłonęła, że nie mogłam oderwać wzroku od literek i wyobrażając sobie wszystko napawałam się tutejsza historią. Dziękuję Ci, że choć na chwile mogłam oderwać się od szarej rzeczywistości :)
    Zniecierpliwiona czekam na następny rozdział: Zamani.

    PS. Przy okazji zapraszam do siebie na http://odcienie-uczuc.blogspot.com A nóż widelec zaciekawi? Jeśli wyrazisz swoją opinię będzie mi podwójnie miło.

    OdpowiedzUsuń
  11. WOW *O* czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo podoba mi się ten rozdział z niecierpliwością czekam na następny, nie będę się rozpisywać ale chciałabym zaprosić do siebie (dopiero zaczynam)
    http://for-you-louis-tomlinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Przypadkiem wpadłam na Twojego bloga i jak dla mnie jest boski. ;) Motyw z HSM - ciekawe. Całe to opowiadanie zaczyna się dobrze i będę śledzić losy głównych bohaterów. Przyznam, że motyw w najnowszym rozdziale (szczególnie przez Allegrę) przypomina mi "Błękitnokrwistych", których wręcz kocham i nie spotkałam się jeszcze z żadnym fanfickiem bądź blogiem, który wykorzystałby wiedzę z tej sagi. Naprawdę ciekawe połączenie bohatera niby normalnego, a tu nagle może wyjść, że jednak ma jakieś nadprzyrodzone moce. Będzie lepiej jak się okaże, że Harry to Jack Force, który tak mnie zachwycił samym sobą - Bramy Raju <3 - że nieprzepuszczę okazji aby zobaczyć go pod innym nazwiskiem.
    Najbardziej podobała mi się scena w klubie nocnym na prywatnym pokazie; ich taniec na weselu; wstęp do seksu bez seksu w hotelu; słowa Harrego do Ness pod domem. Dla mnie te sceny były mistrzowskie. A jak napisałaś całą ceremonię zaślubin to dopiero kino. Gdybyś jeszcze coś tam napisała to bym zaczęła mówić do monitora "Tak, chcemy." - taka faza. ;)
    Ogólnie opowiadanie zapowiada się ciekawie i czekam na dalsze losy tych wariatów. ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że Ci się podoba.
      Allegra nie jest z tej sagi o której wspomniałaś, lecz z innej...

      PS. Jak się wyrobię to dzisiaj pojawi się rozdział :)

      Usuń

Szablon by S1K